Poniedziałkowa sesja na giełdzie nowojorskiej przebiega pod znakiem pogłębienia trwającej od początku grudnia wyprzedaży. Po blisko dwóch godzinach handlu S&P500 traci 0,6 proc., Dow Jones spada o 0,5 proc., a Nasdaq utrzymuje się 0,8 proc. pod kreską. Tym samym główny wskaźnik w skali miesiąca traci 3,7 proc. i znajduje się już najniżej od dziewięciu tygodni. Obawom o globalny wzrost towarzyszyło pierwsze od 2009 r. zejście notowań ropy WTI poniżej pułapu 35 USD za baryłkę, jednak po otwarciu rynków amerykańskich ceny surowca zaczęły się odbijać. Tymczasem traderzy z rynku instrumentów na stopę procentową uwzględnili w cenach 76-procentowe prawdopodobieństwo, że na kończącym się w środę posiedzeniu dojdzie do pierwszej od 2006 r. podwyżki stóp procentowych Fedu.
– Tematem dnia będzie to, co dzieje się na rynku ropy, chyba że przysłoni go coś bardziej spektakularnego. Kolejne negatywne doniesienia z rynków surowcowych tylko przyspieszyłyby wyprzedaż na pozostałych rynkach – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Jim Paulsen, strateg inwestycyjny Wells Capital Management.
Sprzedający dominują także w Europie. Frankfurcki DAX zmierza do zamknięcia sesji na 1,2-procentowym minusie, co oznaczałoby zejście do najniższych pułapów od października. Paryski CAAC40 spada o 1,4 proc., oddając resztę zysków z ostatnich 10 tygodni. Na 0,8-procentowym minusie sesję zamknął warszawski WIG. Tymczasem za oceanem o ponad 2 proc. spadają notowania Apple. Bank Morgan Stanley obniżył przyszłoroczną prognozę sprzedaży iPhone’ów, a JPMorgan Chase wskazał na oznaki słabości wśród dostawców technologicznego giganta.